Końcesja - przelanie winy furmana na konia

Wokulski zakupił klacz od Krzeszowskiego, aby później prosić o jej rękę.

- Pocałuj mnie kochana.
- Oszalałeś? Na ulicy?
- Przecież to ślepa uliczka.

- Kto jest najlepszym przyjacielem mężczyzny - żona czy pies?
- Zamknij oboje w bagażniku, po godzinie otwórz i zobacz, kto się będzie cieszył, że znowu Cię widzi.

- Jasiu, kto zbudował arkę? - pyta ksiądz.
- Nooo...eee...

Komar pyta komara:
- Jak Ci idzie nauka latania?
- Nieźle... Ludzie jak mnie widzą, to klaszczą.

- Oskarżony już był karany?
- Tak, panie sędzio.
- A za co?
- Bo mnie policjanci schwycili.

Jakie trzy rzeczy w życiu powinien zrobić każdy Chińczyk?
- Buty, dżinsy, magnetofon.

Kat do skazanego:
- Jakie jest pańskie ostatnie życzenie?
- Chciałbym się napić szampana, ale pod jednym warunkiem... Wybiorę sobie rocznik.
- Zgoda. Jaki to rocznik?
- 2038.

- Ile będę zarabiał? - pyta młody człowiek podejmujący pierwszą w życiu pracę.
- Na początek dostanie pan 600 zł, ale później będzie pan mógł zarobić dużo więcej.
- Doskonale - ucieszył się młodzieniec. To ja przyjdę później.

Czy schodząc na psy, można dojść, gdzie leży pies pogrzebany?

Co robi pszczoła jak się skaleczy?
- Przykleja sobie plaster.

Co robi Smurf, jak mu dach przecieka?
- Szybko woła na pomoc Papę.

Co znoszą kury domowe?
- Humory swoich kogutów.

Rozwódka - setka na szybko.

Rozdanie - jednodaniowy obiad.

Judym spuścił manto Dyziowi w karecie, bo mu się spocił.

Ksiądz na katechezie:
- Czy któreś z was drogie dzieci wie, jak nazywał się św. Józef?
- Ja wiem - odpowiada Jasiu. Św. Józef nazywał się Pośpiech.
- Jak to? - pyta ksiądz.
- W Piśmie Świętym jest napisane, że Maryja z Pośpiechem udała się do Betlejem.

Spotykają się na golfie prezesi dwóch firm. Jeden pyta:
- Słuchaj, Ty tym swoim, to coś płacisz?
- Nie. Od trzech miesięcy nic im nie płaciłem.
- I przychodzą?
- No, przychodzą cały czas.
- Dziwne. To tak jak u mnie. A może by zacząć brać od nich pieniądze za wejścia?

Trwa ostra imprezka na Księżycu. W pewnej chwili ktoś mówi:
- Wiesz co, Armstrong. Niby wszystko się zgadza...
Rozpaliliśmy grilla, jest wódeczka, są kobitki, a jakoś atmosfery nie ma.

Trzej przyjaciele zginęli w wypadku samochodowym i zostali wysłani do nieba na próbę. Aby móc tam zostać, musieli odpowiedzieć na pytanie:
- Co byś chciał usłyszeć od bliskich leżąc w trumnie?
Pierwszy odpowiada:
- Ja chciałbym usłyszeć jaki był ze mnie dobry doktor, mąż, ojciec i przyjaciel.
- Ja to bym chciał, aby mówiono o mnie, że byłem dobrym nauczycielem, ojcem, mężem i przyjacielem - mówi drugi.
Na to trzeci:
- A ja to chciałbym, aby ktoś powiedział - patrzcie on się jeszcze rusza.

Fąfara pyta kolegę:
- Dlaczego Ty zawsze nosisz buty o dwa numery za małe?
- Jestem na bezrobociu, mam obrzydliwą żonę, syn ma w szkole same jedynki, teściowa od rana do nocy wrzeszczy... Jedyna radością w moim życiu jest moment, gdy wieczorem zdejmuję buty.

- Grywa pan na fortepianie, hrabio?
- Owszem, ale nie lubię.
- Ależ dlaczego?
- Bo mi się karty ślizgają.

- Cześć, tato. Wróciłem.
Ojciec siedzi przed komputerem i nie odrywając wzroku od monitora pyta:
- A gdzie byłeś, synku?
- W wojsku, tato.

Letniczka kupuje u rolnika mleko.
- A starczy Wam litr?
- Dziękuję, starczy.
- Bo jakby mało było, to mogę jeszcze dolać wody.

Za 2 dolary dam popatrzeć przez różowe okulary.

Sztafeta z ręki do ręki.

Szermierka na języki.

Pomeczowe dogrywki uliczne.

- Panie doktorze, nie mam poczucia humoru.
- Jest pan śmiechu warty.